Stoisz przed wyborem: pakować się w wieloletni kredyt hipoteczny czy zostać przy wynajmowaniu? To pytanie, które zadaje sobie większość młodych par zarabiających średnio. Odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale gdy spojrzysz na liczby i realia polskiego rynku, dylemat może się rozwiązać sam.
Ile naprawdę tracisz wynajmując mieszkanie
Wyobraź sobie, że wynajmujesz dwupokojowe mieszkanie za 2500 zł miesięcznie. Przez 25 lat (typowy okres spłaty kredytu hipotecznego) wyrzucasz przez okno 750 000 zł. Zero kapitału, zero majątku. Twój właściciel buduje sobie z Twoich pieniędzy emeryturę, podczas gdy Ty zaczynasz od zera przy każdej przeprowadzce.
Ceny najmu rosną średnio o 4-5% rocznie. Za 10 lat to samo mieszkanie może kosztować już 4000 zł. Kredyt hipoteczny w Łodzi, Warszawie, Krakowie? Rata zostaje taka sama przez cały okres spłaty. To fundamentalna różnica, o której często zapominamy w ferworze dyskusji o wkładzie własnym.
Najgorsze w wynajmowaniu to brak kontroli. Właściciel może podnieść czynsz, wypowiedzieć umowę, zabronić Ci malowania ścian czy posiadania psa. Mieszkasz w niepewności, która uniemożliwia długoterminowe planowanie rodziny.
Kredyt hipoteczny – matematyka, która działa na Twoją korzyść
Załóżmy standardowy scenariusz: kupujesz mieszkanie za 450 000 zł z 20% wkładem własnym (90 000 zł). Kredyt na 360 000 zł przy oprocentowaniu 7% to rata około 2600 zł miesięcznie. Podobna kwota do czynszu za wynajem, prawda?
Różnica? Po 25 latach masz własne mieszkanie warte prawdopodobnie ponad milion złotych. Nawet jeśli odejmiesz wszystkie odsetki (około 575 000 zł przy tym oprocentowaniu), wychodzisz na ogromny plus w porównaniu z wynajmem.
Ale jest jeszcze lepiej. Już po 7-8 latach spłaty masz w mieszkaniu kapitał pozwalający na refinansowanie lub wykorzystanie go jako zabezpieczenie kolejnego kredytu. Budujesz realny majątek, który pracuje dla Ciebie. Wynajem? Tam Twoje pieniądze pracują dla kogoś innego.
Co się opłaca, gdy spojrzysz na pierwsze 5 lat
Słyszałeś, że początkowo spłacasz głównie odsetki? To prawda, ale nie cała. W pierwszych latach większość raty idzie na odsetki, ale już po 5 latach spłacasz miesięcznie mniej więcej połowę kapitału, połowę odsetek. Po tym czasie masz w mieszkaniu realny kapitał rzędu 100-120 tysięcy złotych.
Wynajmując przez te same 5 lat wydajesz podobną kwotę (około 150 000 zł przy czynszu 2500 zł). Kapitał na koncie? Zero. Perspektywa zmiany? Kolejny wkład na nowe mieszkanie, kolejny właściciel, kolejna niepewność.
Argument „ale w mieszkaniu musisz remontować” jest prawdziwy, ale przeszacowany. Realistyczne koszty utrzymania własnego mieszkania to dodatkowo 200-400 zł miesięcznie (fundusz remontowy, drobne naprawy). Nadal jesteś w podobnym punkcie finansowym co przy wynajmie, ale budujesz własność.
Argument „nie mamy wkładu własnego” – jak go obejść
Brak 90 000 zł brzmi jak murowana przeszkoda. Ale spójrz na to inaczej: wynajmując przez kolejne 3 lata odkładasz teoretycznie 800 zł miesięcznie. Po tym czasie masz 28 800 zł. Daleko od celu, a ceny mieszkań i najmu poszły w górę.
Alternatywa: weź kredyt z mniejszym wkładem (10% to 45 000 zł) lub pożycz część od rodziny jako pożyczkę prywatną uznawaną przez bank. Rata będzie wyższa o 300-400 zł, ale już jesteś właścicielem. Po 2-3 latach możesz refinansować przy lepszym LTV (stosunek kredytu do wartości mieszkania), obniżyć ratę i zwrócić rodzinie pożyczkę.
Czekanie na „idealny moment” kosztuje. Mieszkania drożeją szybciej niż większość ludzi oszczędza. Co się opłaca w długim terminie? Start nawet z mniejszym wkładem, bo każdy miesiąc w kredycie to miesiąc budowania kapitału zamiast finansowania cudzej emerytury.
Artykuł sponsorowany